Kiedy zgasły ostatnie promienie zachodzącego słońca, wnętrze zamkowej wieży zbudowanej z wapiennych kamieni i cegieł, zaczęły ogarniać ciemności. Ostatni turyści opuścili zamek i w ruinach zapanowała cisza. Białe kamienie powoli gasły, aż zupełnie zlały się z czernią bezksiężycowej i pochmurnej nocy. Około północy, kiedy pierwsza błyskawica rozdarła niebo, ruiny zamku rozjaśniały oślepiającą bielą, huk grzmotu odbił się od zamkowego wzgórza, a z nieba spadł ulewny deszcz. Nawałnica przetoczyła się przez zamkowe wzgórze, zalewając je wodą, gradem i uderzeniami piorunów, które ściągał metalowy maszt targanej wichurą biało-czerwonej flagi na szczycie wieży. Kiedy po godzinie ucichło, a błyskawice stały się coraz bledsze, kustosz postanowił sprawdzić, czy burza nie wyrządziła szkód, wziął latarkę i zaczął wspinać się wijącą się w stronę szczytu wzgórza białą, kamienną ścieżką. Sprawdził jedną z wież, przeszedł szczytem wzgórza obok wapiennych ostańców i podszedł pod drugą z wież. Kiedy miał już pójść w stronę ruin zamkowego pałacu, jego uwagę przykuł brak kłódki na metalowych drzwiach. Pchnął drzwi, wszedł do środka i oświetlił wnętrze latarką, przesuwając snop światła po łuku ściany wieży. Wtedy, po prawej stronie od wejścia zobaczył zawieszone na hakach w murze zmasakrowane ludzkie ciało...
ciąg dalszyJeszcze tej samej nocy rozpoczęło się śledztwo. Historia, która wydarzyła się w nocy z 2 na 3 lipca 2019 roku okazała się początkiem jednej z najbardziej przerażających i tajemniczych spraw kryminalnych, która do dziś dnia nie znalazła swojego zakończenia. Nasza misja ma na celu prześledzenie losów śledztwa krok po kroku, aby wykazać jego błędy, ale przede wszystkim poznać wyjaśnienie wydarzeń, które rozpoczął mord w zamkowej wieży.
Jako śledczy będziecie pracować indywidualnie i zespołowo nad kolejnymi etapami śledztwa zdobywając doświadczenie, które przełoży się zarówno na Wasz osobisty, jak i zespołowy sukces.
postępyKiedy kustosz doszedł nieco do siebie zadzwonił na policję, a ta po zabezpieczeniu miejsca zbrodni powiadomiła prokuraturę. Nad ranem, jeszcze przed świtem, pod wieżą pojawił się starszy, siwiejący mężczyzna z równie siwą bródką, który przedstawił się jako Prokurator Krajowy Cezary L. Z miejsca, nie wchodząc nawet do wieży, nakazał sporządzić portret pamięciowy sprawcy morderstwa. Na pytanie policjantów o to, na jakiej podstawie mają sporządzić portret nie mając żadnego świadka, Prokurator Cezary L. odesłał ich do biblioteki w poszukiwaniu książki "Człowiek zbrodniarz". W niej nakazał szukać rysopisu i zażądał, że do 17:00 chce zobaczyć na swoim biurku portret pamięciowy, na podstawie którego rozpocznie się poszukiwanie sprawcy morderstwa.
Ekipa, która pozostała na miejscu zbrodni próbując znaleźć jakichkolwiek dowody, nie spodziewała się, że z chwilą otwarcia zamku dla zwiedzających okaże się, że w drugiej wieży – na przeciwległym skraju wzgórza, turyści natkną się na człowieka, który mógł mieć związek z nocnymi wydarzeniami w ruinach. Kiedy obsługa zamku otworzyła wieżę dla zwiedzających, w otworze drzwi pojawił się zakapturzony mężczyzna, który przepchnął się pomiędzy ludźmi zgromadzonymi przed wejściem i pobiegł w dół ścieżką, mijając po drodze zdziwionych jego pośpiechem ludzi. Ekipa udała się szybko pod drugą wieżę, by spróbować wyciągnąć od turystów informacje o dziwnym zdarzeniu.
Turyści nie byli w stanie podać ekipie dochodzeniowej zbyt wielu szczegółów dotyczących wyglądu tajemniczego człowieka. Jednak kiedy ekipa zaczęła kierować się ponownie na miejsce zbrodni, bileterka zerwała się nagle i pobiegła w ich kierunku. Okazało się, że choć nie widziała twarzy mężczyzny, poczuła od niego zapach, który skądś znała. Kiedy zobaczyła u jednego z odchodzących spod wieży policjantów czarną skórzaną torbę, uświadomiła sobie, że zapach ten należał do mężczyzny, z którym mija się dość często po drodze do sklepu spożywczego. Ekipie udało się ustalić tożsamość mężczyzny, którym okazał się Jurand Plandeka. Jednak zanim ekipa przesłuchała mężczyznę, w miasteczku pojawił się Prokurator Cezary L., który w swoim stylu nakazał ekipie snuć scenariusze na temat genezy potencjalnego zachowania przestępczego Juranda Plandeki.
W pobliskiej wsi doszło do brutalnego morderstwa – zginął znany w okolicy opryszek, który najprawdopodobniej padł ofiarą swoich kompanów walczących z nim o przywództwo w grupie przestępczej. Sprawa ta, ze względu na charakter mordu – wyjątkową brutalność sprawcy lub sprawców – przez swoje podobieństwo do morderstwa na zamku, zainteresowała śledczych, którzy postanowili się jej przyjrzeć.
Nazajutrz, podczas śniadania w zajeździe nieopodal zamku, ekipa dochodzeniowa zastanawiała się nad sposobami pozbycia się Prokuratora Cezarego L., który prowadził dochodzenie w sposób uniemożliwiający wykrycie sprawcy przestępstwa. Pojawiły się wręcz głosy, że Cezary L. może być zamieszany w śledztwo, co wyjaśniałoby obstrukcję, którą wywoływały jego decyzje. Z pomocą przyszedł im jeden z zaprzyjaźnionych prokuratorów, który obiecał wstawić się za nimi u przełożonych. Uzgodniono, że problem zostanie podniesiony na zebraniu w prokuraturze, ale ekipa musiała przygotować się do spotkania udowadniając mocne merytoryczne przygotowanie do odparcia argumentów Cezarego L.
Po zebraniu w prokuraturze Prokurator Cezary L. zrezygnował z nadzoru nad śledztwem.
Ponieważ Cezary L. wciąż jeszcze kieruje śledztwem, postanowił nakazać ekipie dochodzeniowej prześwietlenie okoliczną ludność pod kątem potencjalnych predyspozycji do popełnienia morderstwa. Wzięto więc pod uwagę rodziny, której członkowie mieli na swoim koncie morderstwa lub inne przestępstwa z użyciem przemocy. W ten sposób natrafiono na Jarosława K. Czy Jarosław K. mógł mieć coś wspólnego z wydarzeniami na zamku?
Po rezygnacji Cezarego L. z funkcji prowadzącego śledztwo, śledczy rozpoczęli żmudne poszukiwania poszlak i wskazówek, które mogłyby ich naprowadzić na ślad sprawcy mordu. Podczas przesłuchania jednego z lokalnych zakapiorów, Edmunda Z., który miał na swoim koncie kilka wyroków za pobicie, ten zapytany o to, co robił w noc morderstwa, ni stąd ni zowąd wybuchnął ogromnym gniewem. Zaczął przeklinać do śledczych i kierować w ich stronę groźby. Kiedy ochłonął, zapytany o powód swojego wybuchu stwierdził tylko lakonicznie: jak nie zostawicie tej sprawy, posypią się kolejne trupy. Śledczy postanowili wypuścić Edmunda Z., ale jednocześnie z ukrycia przyjrzeć się jego kontaktom oraz działaniom.
Nie więcej niż po kilku dniach od przesłuchania Edmunda Z., ekipa dochodzeniowa została wezwana przez Policję obserwującą podejrzanego na podwórze jednej z kamienic w centrum miejscowości. Tam bowiem, idąc za Edmundem Z. policjaci nodkryli dość przerażające znalezisko. Dla dobra sprawy, znalezisko to zostało tymczasowo utajnione przez szefa ekipy dochodzeniowej.
Prowadzone niestrudzenie przez ekipę śledztwo doprowadziło ich do psa, którego widziano pod zamkiem w dniu morderstwa. O psie kręcącym się pod zamkiem wspominał także kustosz Muzeum Zamku Olsztyn, ale nikt nie zwrócił na to uwagi, dopóki policjanci nie natknęli się na zmasakrowane zwłoki psa. Pies ten był na tyle charakterystyczny, że kustosz i inni świadkowie byli absolutnie przekonani, że to ten sam pies. Sprawa psa natchnęła śledczych do spojrzenia na popełnione przestępstwo z perspektywy doboru naturalnego. Dawny Prokurator Cezary L. byłby z nich dumny.
Ekipa dochodzeniowa została w trybie pilnym wezwana do Zamku Ogrodzieniec. W ruinach, w jednej z zachowanych piwnic znaleziono zwłoki 55-letniego Alojzego Sombrero – stróża nocnego, który od kilkudziesięciu lat był pracownikiem muzeum. Alojzy Sombrero zginął od licznych ran kłutych zadanych nożem. Śmierć nastąpiła około godziny 22:00. Zdaniem patologa charakter zabójstwa wskazuje na motyw zemsty, ponieważ znaczna część ran została zadana już po śmierci ofiary. Na miejscu zbrodni nie znaleziono żadnych śladów. Z zeznań pracowników muzeum wynika, że wraz z nim na zamku po zamknięciu przebywały 3 osoby: Szymon Kalafior, Przemysław Szambo oraz Antonina Bobas.
Babcia Gertruda jest znaną w okolicy rozbójnicą. Babcia Gertruda wali w gębę dzieci w parku, przechodniów na ulicy, a nawet swojego pluszowego misia, z którym przechadza się na smyczy każdego ranka i wieczora, by ten się wysikał. Biedny pluszowy mić nie chce robić siusiu, więc obrywa od Babci Gertrudy najczęściej. Babcia Gertruda jest zdrowo popaprana, ale nie można nie wziąć jej pod uwagę w dochodzeniu. Okazało się, że Gertruda wychodziła na spacer nie tylko z misiem, ale również z psem - tym samym, którego widziano pod zamkiem i tym samym, którego zwłoki odkryli policjanci. Niestety nie udało się w pełni zweryfikować odpowiedzi Gertrudy podczas przesłuchania, dlatego nie sposób na razie ustalić jaki był jej i jej psa związek ze sprawą.
Tymczasem ekipa dochodzeniowa skupiła się na drugim morderstwie. Ustalono, że została ona bez wątpienia popełniona z premedytacją. Pod uwagę wzięto wyniki badań neurobiologicznych podejrzanych i na tej podstawie trwa szacowanie ich potencjalnej odpowiedzialności za zbrodnię w Ogrodzieńcu. Równolegle trwa zbieranie innych poszlak dotyczących tej sprawy.
Babcia Gertruda zainteresowała szefa ekipy dochodzeniowej, ponieważ z jej zeznań oraz wyników działań operacyjnych wynika, że może ona mieć duży związek ze sprawą. Należy jednak przewidzieć jej dalsze kroki, bowiem umiejętność wejścia w jej umysł może pozwolić ekipie na dotarcie do tego, kto był sprawcą mordów na zamach. Póki co jednak, szef ekipy musi sprawdzić, czy ekipa jest w stanie sprawnie przewidywać kolejne działania Gertrudy K.
Na komendę trafił anonimowy donos wskazujący, że przestępca bądź przestępcy zamierzają zniszczyć dowody świadczące o ich udziale w morderstwach na zamkach. Ekipa dochodzeniowa została skierowana do akcji w mieście w celu uniemożliwienia zniszczenia śladów, które mogłbyby doprowadzić do skazania winnych śmieci dwóch osób.
Ekipę dochodzeniową zaintersowała z pozoru niezwiązana z morderstwami na zamkach sprawa Antoniego M., który podejrzewany był o usiłowanie morderstwa swojego przyjaciela Jarosława K. Sprawa teoretycznie została zamknięta na skutek samobójczej śmierci podejrzanego, ale ekipę zainteresowały dane neurobiologiczne podejrzanego, które mogą okazać się przydatne do wskazania sprawcy lub sprawców morderstw na zamkach, zwłaszcza jeśli nie uda się zdobyć wystarczających dowodów materialnych w niniejszych sprawach.
Niespodziewanie ekipa dochodzeniowa została wezwana do zakładu karnego w Częstochowie z prośbą o pomoc w nietypowej sprawie, z którą lokalna policja nie mogła sobie poradzić, a w której liczyła się każda minuta. Okazało się, że Naczelnik tamtejszego więzienia delikatnie mówiąc zwariował i grozi, że uwolni uzbrojonych po zęby bandytów, których przeniósł z więzienia w sobie tylko znane miejsce.
Śledczy wezwali na przesłuchanię Anastazję R., która mieszka na przeciwko babci Gertrudy. Do wezwania Anastazji R. na komisariat skłoniło śledczych jej zadziwiająca znajomość szczegółów sprawy morderstw, którymi podzieliła się ze śledczymi, kiedy ci rozpytywali o Gertrudę.
W czasie przesłuchanie ujawniono, że Anastazja R. swoje informacje pozyskała od Edmunda Z. Edmund Z. wezwany ponownie na przesłuchanie wyznał, że zdobył te wiadomości od nieznanych sobie osób, które podsłuchiwał. Był on przekonany, że pozostał niezauważony, ale kiedy odkrył któregoś dnia zwłoki swojego psa, zrozumiał, że było inaczej. Na wypadek swojej śmierci przekazał pozyskane informacje Anastazji R.
Tymczasem w sądzie okręgowym trwają dwie rozprawy z udziałem osób z kręgu pojerzeń ekipy dochodzeniowej. Przestępstwa za jakie są oni podejrzewani nie są związane z morderstwami na zamkach, ale ekipa jest żywo zainteresowana wynikami tych rozpraw, ponieważ udowodnienie winy podjerzanym w zasadzie automatycznie przekreśli ich udział w morderstwach na zamkach, ponieważ do przestępstw tych doszło w tym samym czasie.
Obydwaj podejrzani - Edmund Z. (aka lis) oraz Gertruda K. (aka dzik) zostali skazani - odpowiednio za zabójstwo i kradzież.
Ekipa dochodzeniowa jest już coraz bliżej rozwiązania sprawy. Tymczasem przydzielono jej sprawę morderstwa popełnionego z niezwykłą brutalnością. Sprawcą okazał się Mateusz M., który przyznał się do zbrodni, a zadaniem ekipy jest przeprowadzić szczegółową analizę neurobiologiczną sprawcy w celu wskazania cech predysponujących do popełnienia przestępstwa, które do złudzenia przypomina zbrodnie popełnione na zamkach. Zebrany materiał posłuży do analizy porównawczej podejrzanych w sprawie morderstw na zamkach.
Czasem nie ma innego wyjścia...
Zbigniew R. widziany był w okolicach zamków w obydwie noce, w których dokonano morderstw. W chwili zatrzymania był niezwykle spokojny, a wręcz można powiedzieć, że zachowywał się wobec policjantów prowokacyjnie. Zadaniem ekipy dochodzeniowej jest ustalić czy posiada on cechy psychopaty oraz czy jego mózg posiada predyspozycje do przestępstwa typowe dla mózgu męskiego.
W toku długiego i żmudnego śledztwa udało się wytypować 5. podejrzanych o dokonanie zamkowych zbrodni. Ostatnim aktem śledztwa będzie sporządzenie kryminologicznego raportu, na podstawie którego możliwe będzie wyłonienie sprawcy brutalnych morderstw.